W celu zwiększenia wydajności pożądane jest dodanie cukru do zacieru – 1 kg dodatkowo daje 1,1-1,2 litra destylatu czterdziestostopniowego. Ale zbyt dużo cukru neutralizuje aromat i smak bimberu z czarnego bzu, więc trzeba znaleźć kompromis między ilością a jakością. Optymalna proporcja to 1 kg cukru na 5 kg jagód.
Serek homogenizowany jest popularnym produktem, kojarzącym się głównie z drugim śniadaniem. Producenci reklamują go jako sycącą przekąskę między posiłkami, jednakże konsumenci coraz częściej nabierają podejrzeń co do przetworów mlecznych. Czy serek homogenizowany jest zdrowy? Jakie składniki odżywcze zawiera? Na co zwrócić uwagę podczas wyboru serka homogenizowanego?
Bimber z cukru ma także mniej kalorii i węglowodanów niż wiele innych napojów alkoholowych. Wykazano, że ma on pewne zalety zdrowotne, w tym zmniejsza ryzyko chorób serca i udaru mózgu. Jest także dobrym źródłem przeciwutleniaczy. Poza tym warto wspomnieć o kaloriach – w 100 g bimbru jest ok. 294 kcal.
Przepis na bimber pszenicy. Aby zrobić zacier z pszenicy bez drożdży, potrzebne będą 4 kg ziarna, 4 kg cukru, 30 litrów wody. Do gotowania opłucz pszenicę, oddziel śmieci od ziaren. Wlej 1 kg pszenicy do beczki i dodaj 2-3 cm wody. Następnie odstaw na 1-2 dni w zamkniętej beczce.
Uznaje się, że tradycyjny sernik bez fantazyjnych dodatków w 100 g zawiera około 300 kcal. Jeśli na wierzch doda się polewę z czekolady, liczba kalorii wzrasta aż do 600. Z uwagi na dużą ilość cukru w przepisie, nie jest to najbardziej dietetyczne ciasto. Sernik ma wysoki indeks glikemiczny — IG 73.
Najpopularniejszym cukrem z cukierniczki jest sacharoza. Jest to węglowodan, dwucukier, który złożony jest z cząsteczki glukozy i fruktozy. Pochodzi ona najczęściej z buraka cukrowego, choć niemałą popularnością cieszy się również ta z trzciny cukrowej. Źródeł cukru jest jednak o wiele więcej! Jednak nie o tym teraz.
Czym jest bimber z cukru? Zdrowotne konsekwencje spożywania bimbru z cukru . 1. Zwiększone ryzyko uszkodzenia wątroby ; 2. Negatywny wpływ na układ nerwowy ; 3. Ryzyko uzależnienia ; 4. Niebezpieczeństwo związane z niekontrolowanym procesem produkcji ; Czy bimber z cukru jest zdrowy? Czy istnieją zdrowsze alternatywy dla bimbru z cukru
MqHyzw. Data aktualizacji: 29 września 2021 Nadmierne spożywanie cukru zwiększa nie tylko ryzyko otyłości, ale także wraz ze wzrostem masy ciała dochodzi do większego narażenia na cukrzycę – ostrzega diabetolog prof. Leszek Czupryniak z Warszawy. Jak podkreślają eksperci, cukier niszczy wątrobę i sprzyja nowotworom. Nadmierne spożycie cukru Spożywanie cukru w dużej ilości nie musi doprowadzić do cukrzycy, jednak nie ulega wątpliwości, iż głównym czynnikiem ryzyka choroby jest otyłość. „Wraz ze wzrostem masy ciała zwiększa się ryzyko cukrzycy typu 2. U osób z niewielką nadwagą na poziomie 25-27 punktów w skali BMI jest ono ośmiokrotnie większe, a w przypadku otyłości wynoszącej sięgającej 31-33 punktów wzrasta już czterdziestokrotnie. Jest też odwrotna zależność: wraz ze spadkiem masy ciała spada ryzyko cukrzycy” – wyjaśnia prof. Leszek Czupryniak, pełniący funkcję kierownika Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Spożycie cukru w Polsce Zarówno w Polsce, jak i w wielu innych krajach Unii Europejskiej, spożycie cukru stale się zwiększa. Zgodnie z raportem opublikowanym w 2019 pt. „Cukier, otyłość – konsekwencje” w latach 2008 – 2017 spożycie cukru w Polsce zwiększyło się z 38,5 kg do 44,5 kg, co daje aż 6 kg. Dodatkowo zwiększyła się liczba Polaków z nadwagą i otyłością. W 2016 roku z nadwagą borykało się 68 proc. mężczyzn i 53 proc. kobiet. Zachorowalność na cukrzycę w Polsce „W naszym kraju stale zwiększa się też zachorowalność na cukrzycę, którą Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) określiła jako pierwszą niezakaźną epidemię” – podkreśla prof. Czupryniak. Według eksperta zdrowia publicznego dr Jakuba Gierczyńskiego, w Polsce jest około 3 mln osób z cukrzycą, a co roku przybywa 300 tys. osób z tą chorobą i ta liczba w najbliższych latach zwiększy się do 370-410 tys. rocznie. Konsekwencje nadmiernego spożycia cukru Zbyt duże spożywanie cukru nie grozi tylko otyłością, ale i innymi chorobami. Już kilka lat temu został opracowany raport przez ekspertów University of California w San Francisco, w którym podkreślono, iż cukier jest toksyczny dla organizmu, a także sprzyja chorobom przewlekłym. Ponadto nadmiar cukru w organizmie prowadzi do: zaburzeń metabolizmu, zwiększenia ciśnienia tętniczego krwi, niszczenia wątroby, zakłócenia przekazywania sygnałów pomiędzy hormonami. Nadmierne spożycie cukru może prowadzić również do rozwoju raka – raka piersi czy trzustki. W 2019 r. badacze Université Sorbonne Paris Cité na łamach „British Medical Journal” opublikowali badania sugerujące, że napoje słodzone oraz herbata lub kawa z cukrem, mogą zwiększać ryzyko zachorowania na nowotwory. Przeanalizowali oni zachorowalność z tego powodu wśród 100 tys. osób w okresie 5 lat. Wyliczyli, że na nowotwory o 18 proc. częściej chorowały osoby, które wypijały dziennie co najmniej 100 ml napojów słodzonych. W przeliczeniu na 1000 badanych osób oznaczało to, że zamiast 22 zachorowań na raka, odnotowywano 26 takich przypadków, czyli o cztery więcej w porównaniu do grupy osób, które nie sięgały po słodkie napoje w takich ilościach. Zalecana dzienna dawka cukru Ile cukru dziennie można spożywać bez obaw o powikłania zdrowotne? WHO w 2014 roku zalecił zmniejszenie spożycia cukru do 25 g na dobę, co wynosi ok. 5 łyżeczek. W rzeczywistości oznacza to, że nie należy pić dziennie nawet jednej puszki słodzonego napoju, ponieważ średnio zawiera on 35 g cukru. „British Medical Journal” ostrzega, że częściej tyją te osoby, które spożywają dużo napojów słodzonych, ponieważ nie dają one sytości, natomiast dostarczają do organizmu znaczne ilości cukru. Chodzi głównie o tzw. cukier ukryty, czyli ten, który znajduje się w produktach spożywczych, zarówno w napojach i jogurtach, jak też w dżemie i konfiturach. Niestety spożywanie cukru ukrytego w Polsce stale rośnie. W sumie spożycie cukru, głównie „ukrytego” zwiększyło się dokładnie o 6,1 kg. Materiał opracowany na podstawie PAP Nauka Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny? Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami na temat zdrowia i zdrowego stylu życia, zapraszamy na nasz portal ponownie!
Jak zrobić nastaw cukrowy? Jak zrobić bimber?Robimy nastaw na bimber!Po pierwsze - dlaczego nastaw a nie zacier? Proste: bo zaciera się zboża. A więc o ile nie słodujesz, nie używasz enzymów lub nie przerabiasz zboża - przygotowujesz NASTAW, a nie zacier na bimber. I tego się trzymajmy. Teoria: drożdże jedzą cukier, a wydalają alkohol i dwutlenek węgla (oraz mnóstwo innych związków, ale te nas na razie nie interesują). Oprócz cukru potrzebują witamin i minerałów, a do tego stężenie cukru musi być na odpowiednim poziomie. Zatem zaczynamy:Kupujemy areometr- inaczej zwany ballingomierzem lub cukromierzem. Pozwoli nam stwierdzić jakie jest aktualne stężenie cukru w naszym nastawie. Ideałem jest początkowe stężenie około 24-26 stopni Ballinga, zwanych potocznie stopniami BLG. Stężenie optymalne uzyskujemy używając 7kg cukru i 21l wody, co daje nam ok. 25l nastawu. Cukier rozpuszczamy wsypując go do 10l ciepłej wody (z kranu) i stale mieszając, dodajemy kolejne 10l- tym razem koniecznie zimnej- wody. Wodę wlewamy strumieniem z dużej wysokości lub np. słuchawką prysznicową- natleni to nasz nastaw ułatwiając start drożdżom. Kiedy w wiaderku lub beczce mamy już ok 24l płynu, rozrywamy paczkę drożdży, rozsypujemy po powierzchni nastawu i dolewamy ostatni litr zatapiając rozsypane drożdże. Potem całość mieszamy przez ok. 1 minutę. Jakich drożdży użyć? Wyróżniamy drożdże:1. bimbrowniczego PRLu, unikajmy jak możemy. Te nadają się do piekarni, do robienia chlebków, ciast i pizzy. Produkt otrzymany na tych drożdżach ma przykrą woń drożdży i typowego bimbru. Grzybki te są dość wytrzymałe na niesprzyjające warunki (np. Temperaturę), ale mają małą tolerancję na alkohol, więc mogą nie przerobić całego cukru. Nie trzeba ich wstępnie rozmnażać. Drożdże ostatniej szansy, kiedy wszystkie sklepy z dedykowanymi mają urlop, albo jesteśmy w kraju, w którym nie są dostępne. Drożdże piekarnicze do bimbru się nie nadają!2. WiniarskieDrożdże wymagające wstępnego namnożenia - to tzw. matka drożdżowa. Polega to na tym, że zawartość torebki wsypujemy wraz z odrobiną pożywki do ciepłego kompotu lub soku owocowego i czekamy 2- 3 dni. Kiedy zaczną się pienić - wlewamy do nastawu. Fermentacja trwa 4-6 tyg. Szybko się mnożą, dlatego z małej torebki 50g można zaszczepić potem duże objętości. Drożdże idealne do nastawów owocowych i win. Tworzą o wiele lepszy bukiet od piekarniczych, zostały wyselekcjonowane ze skórek winogron różnych odmian (stąd nazwy: Tokaj, Malaga, itp). Średnio nadają się do tzw. "cukrówek", czyli nastawach na samym cukrze- po prostu trwa to długo. 3. Aktywne drożdże winiarskie Drożdże winiarskie instant, w postaci proszku. Niesamowita tolerancja na temperaturę i wysokie stężenia: cukru i alkoholu. Można nimi "restartować" nieudane nastawy owocowe, do których zapomnieliśmy dodać drożdży lub wystartowały na drożdżach dzikich. Znakomicie radzą sobie zarówno w nastawach owocowych, świetnie fermentują dżemy, kompoty i soki owocowe. W paczce oprócz pożywki zawierają enzym pektolityczny który ułatwia rozbijanie owoców, ale też ogranicza poziom metanolu powstającego z pektyn w czasie fermentacji. Poradzą sobie też z cukrówką- ale będzie to dłużej trwało. Do nastawów z wiśni, śliwek na śliwowicę, czy jabłek na calvados warto dodać dedykowanych drożdży FD-3. To drożdże do owoców, które zapewniają najlepszy bukiet, czyli smak i aromat. Dostępne są w opakowaniu 50g oraz 500g. Właśnie te drożdże wykorzystują profesjonalne gorzelnie!4. Drożdże gorzelnicze Turbo (do nastawów cukrowych)Jest to torebka gotowej mieszanki drożdże-pożywka, obliczonej na konkretną objętość wody i zawartość cukru. Drożdże te potrafią przerobić 25l nastawu w 24-36h, charakteryzują się bardzo burzliwą fermentacją, ale bardzo małą produkcją niechcianych zapachów. Idealne do cukrówek, nie są to żadne „chemiczne” wynalazki, a po prostu selekcjonowane rasy drożdży wysoko-alkoholizujące. Nie wymagają dodawania do nastawu pożywki, czy regulacji kwasowości- wszystko jest już w paczce. Jeżeli zależy nam na wysokim procencie alkoholu, użyjmy natomiast dedykowanych, profesjonalnych drożdży do spirytusu: HG-1. Dostępne są w opakowaniu 50g oraz 500g. Maja bardzo wysoką tolerancję na alkohol (aż 18%!). Warto dodać do nich odpowiedniej pożywki (np. DAP) - drożdże profesjonalne nie mają jej w nastawu powinna wynosić około 18-35 stopni. Zasada jest taka, że niższa temperatura fermentacji= dłuższy czas, ale lepszy smak i zapach. W niższych temperaturach powstaje po prostu mniej produktów ubocznych. Nie należy naszego nastawu podgrzewać np. grzałkami akwariowymi, bo wyższa temperatura nastawu prowadzi do znacznego pogorszenia jakości uzyskanego trunku. Postęp fermentacji mierzymy cukromierzem. W miarę postępowania fermentacji cukromierz będzie się zanurzał, czyli wskaźnik blg będzie opadał. W pewnym momencie wskaźnik pokaże 0 BLG- to znak, że fermentacja jest prawie zakończona. Spławik będzie zanurzał się dalej, aż osiągnie ok. -4 BLG. Dlaczego tak się dzieje? Alkohol obecny w nastawie zmniejsza gęstość roztworu, więc wskaźnik, który na czystej wodzie bez cukru pokazałby 0, w obecności takiej ilości alkoholu zanurzy się bardziej. 1kg cukru to ok. 0,55l 100% alkoholu, zatem z 7kg cukru otrzymamy 7x 0,55= 100% alkoholu. Z prostej proporcji można wyliczyć, że nasz nastaw będzie miał po przerobieniu całego cukru ok. 15% [(3,85 x 100)/ 25,2l].Skoro omówiliśmy drożdże, wstawiliśmy nastaw i czekamy, aż odfermentuje, to teraz słówko o przygotowaniu do gotowania, czyli : to proces oczyszczania nastawu z martwych drożdży i zamieniana zawiesiny w przezroczysty płyn. Znowu możemy wyróżnić kilka metod:-klarowanie grawitacyjne -> najdłuższe, nie pomagamy nastawowi, tylko czekamy aż sam opadnie - długie i niepraktyczne, trwa kilka tygodni;-bentonit -> środek naturalny, kruszona skała osadowa. Na 24h przed użyciem należy go namoczyć. Wydajny, ale powolny i trudny w użyciu. -środki klarujące błyskawiczne- Duoklar Turbo,-> potrafią wyklarować nastaw od mętnego do całkiem przezroczystego w ok. 24h. Zdecydowanie najwygodniejsze, w pełni naturalne (żelatyna i zol krzemionkowy), nie wprowadzają obcych posmaków. Po zakończeniu fermentacji odgazowujemy nastaw (np. poprzez mieszanie łychą) i dodajemy saszetkę „A”. Po kilkunastu minutach dodajemy saszetkę „B”, delikatnie mieszamy i zostawiamy na 24h. Im mniejsza temperatura klarowania, tym efekt jest szybszy i lepszy. Nastaw po 24h zlewamy z nad zbitego osadu drożdżowego, który wyrzucamy. Kryształowo czysty nastaw wlewamy do kotła destylatora- ale jeżeli chcemy zrobić to później, to nie ma problemu- wystarczy zamknąć dopływ powietrza i może być- niczym wino- przechowywany tygodniami bez utraty jakości. Jeżeli to Twój pierwszy kontakt z destylatorem albo dopiero szukasz takiego, który będzie łatwy w obsłudze, zerknij do naszego poradnika "Jaki destylator wybrać". Zobacz też nasz najpopularniejszy wybór początkujących- model Elite! Masz więcej pytań? Zadzwoń do nas! Pod numerem 518-321-377 jesteśmy do Twojej dyspozycji od poniedziałku do piątku w godzinach 9-16.
Uważałam, że cukier to nagroda. Dzisiaj wiem, że raczej kiepska. Nie jadłam cukru przez 8 miesięcy. Oto wyniki mojego eksperymentu. Zobacz film: "Słodziki są równie złe jak cukier" spis treści 1. Odstawienie cukru - pierwsze objawy 2. Skutki zewnętrzne 3. Jedzenie cukru w ograniczonych ilościach 1. Odstawienie cukru - pierwsze objawy Cukier jest wszędzie. Nie tylko w czekoladzie, batonach i jogurtach. Znajdziesz go w wodzie smakowej dla dzieci, przecierach owocowych, sosach pomidorowych. Nie zajmuje ostatniego miejsca w składzie, wręcz przeciwnie – stoi na podium. Postanowiłam go wyeliminować z kilku przyczyn. Słodkie przekąski były moją słabością i niszczyły efekty ciężkiej pracy nad sylwetką. Do tego zaczęłam brać leki na nadczynność tarczycy. Pewnego dnia wstałam i powiedziałam sobie, że dziś jest ten dzień, w którym żegnam się z cukrem. Pierwsze dwa tygodnie były bardzo ciężkie. W sumie to odczuwałam ciągły ból, który w miarę upływu czasu tracił na sile. Objawy podobne do tych migrenowych: ucisk w czaszce, ból szczęki, nudności, zawroty głowy. Ciągle chciało mi się pić, ponieważ mój układ trawienny zaczynał lekko przyspieszać. Litry zimnej wody, które w siebie wlewałam, pomagały na ból głowy. Odstawienie cukru - pierwsze objawy Chodziłam niewyspana – oczy podkrążone, brak energii czy drzemki w ciągu dnia stały się moją codziennością. Łóżko i poduszka były tym, o czym marzyłam najbardziej, zaraz po czekoladzie. Dwa tygodnie minęły i w końcu obudziłam się jak nowo narodzona. Wszystkie dolegliwości zniknęły, zaczęłam mieć więcej energii. Po dwóch tygodniach wiedziałam, które produkty mogę jeść, a które sobie odpuścić. Wróciłam na siłownię i zaczęłam biegać. Pilnuję regularności posiłków i ich wartości odżywczych. Moimi przyjaciółmi są owoce, a nie jak dawniej - wypieki i batoniki. Z biegiem czasu było coraz lepiej. Za cukrem nie tęskniłam. Najbardziej denerwowały mnie komentarze innych, gdy odmawiałam ciasta lub czekolady. Słuchanie mądrości o tym, że taka dieta jest niezdrowa, głodzę się i jeden baton jeszcze nikogo nie zabił - było mało komfortowe. Po kilku miesiącach wszyscy się przyzwyczaili. 2. Skutki zewnętrzne Schudłam. Nie to było głównym powodem rezygnacji z cukru, ale wiedziałam, że lato się zbliża i może te 3 kg warto zrzucić. W pierwszym miesiącu zrzuciłam ok. 2 kg, później po pół kg miesięcznie. Osoby tęższe ode mnie pewnie chudną więcej, ale moja masa ciała była prawidłowa, więc nie zależało mi na utracie wagi. Dziś mam więcej energii i nie potrzebuję wspomagaczy. Nie piję kawy - nie muszę. Nie czuję się zmęczona. Nigdy nie miałam problemów z cerą. Trądzik jest mi obcy, ale czasami jakiś pryszcz potrafi się pojawić. Przez te 8 miesięcy miałam idealną cerę, nawet przed i podczas miesiączki. Wahania nastroju odeszły w niepamięć. Odkryłam nowe smaki – kubki smakowe stały się bardziej wrażliwe. Czarnuszka, której nie lubiłam, stała się moją ulubioną przyprawą. Wszystkie dania mają bardziej wyrazisty smak. System słodkich nagród jest błędem Przestałam traktować słodycze jak nagrodę. Wcześniej stosowałam system słodkich nagród. Jak zrobiłam coś dobrze, to często mówiłam, że zasłużyłam na lody albo batona. Teraz jest zupełnie inaczej. Częściej nagradzam siebie np. biletami lotniczymi. Sporo różnica, prawda? Baton, a podróż. Duży przeskok, jednak odmawiając sobie ciastek i produktów przetworzonych, np. gotowej owsianki w paczce można sporo zaoszczędzić. Rozwinęłam talent kulinarny. Gotowe dania mają ogromną ilość cukru. Jedzenie w restauracjach też bywa uciążliwe i kosztowne!. Nie zrezygnowałam z tego całkiem, ale mina kelnera, kiedy pytam, czy w chłodniku nie ma cukru, jest bezcenna. Tak, do zup także dodawany jest cukier! 3. Jedzenie cukru w ograniczonych ilościach Pierwszy kęs ciasta wzięłam podczas świąt. I nie dlatego, że mnie kusiło. Moja babcia patrzyła na mnie, jakbym za chwilę miała umrzeć z głodu. Poza tym odpuściłam trochę. Podczas podróży warto smakować lokalnych potraw. Tęskniłam też za czekoladą. Popełniłam kilka błędów przy eliminacji cukru. Najgorsze jest to, że zrobiłam to w sposób radykalny – z dnia na dzień, a powinno się to robić stopniowo. Doczytałam o tym przy okazji szukania powodów mojego bólu głowy. Mogłam też ułożyć sobie plan posiłków od razu i włączyć do diety więcej owoców. Może wówczas uniknęłabym syndromu odstawienia. Do dziś unikam cukru i czuję się świetnie, a moje wyniki badań są bez zarzutów. Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez polecamy
Podlaski bimber lekarstwem nie tylko na koronawirusa? Zobacz najlepsze memy o bimbrze! Podlaski duch puszczy, bimber czy samogon to tylko niektóre nazwy alkoholu wyrabianego pod osłoną nocy. Choć jest nielegalny, cieszy się dużym zainteresowaniem nie tylko z powodu niskiej ceny. niektórzy twierdzą, że ma właściwości lecznicze! Zobaczcie najlepsze memy o duchu inaczej samogon, duch puszczy, księżycówka, czy okowita to wysokoprocentowy napój alkoholowy produkowany w warunkach amatorskich. Otrzymywany jest zazwyczaj przez destylację okresową z zacieru z fermentacji alkoholowej. Zależnie od surowców i sposobu oczyszczania bimber różni się zapachem i smakiem. Najczęściej otrzymywany jest z najtańszych produktów takich jak zboże, ziemniaki, cukierki, cukier, bimber mają we krwi. Czy Duch Puszczy powinien zostać zalegalizowany?Nielegalne bimbrownie co jakiś czas są likwidowane przez Krajową Administrację Skarbową. W lutym jej łomżyńscy funkcjonariusze trafili na taką działalność w gminie Szumowo. Podczas przeszukania posesji mundurowi znaleźli aparaturę służącą do wytwarzania alkoholu, 20 litrów zacieru oraz 125 litrów właśnie wyprodukowanego bimbru o mocy od 30 do 80 KAS wszczęli w sprawie postępowanie karne skarbowe rekwirując alkohol oraz aparaturę służącą do jego produkcji. Osobom nielegalnie wytwarzającym alkohol grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo kara pozbawienia wolności do roku. Jednak wysokie kary nie odstraszają wytwórców księżycówki, którzy sprzedając swój produkt po niższych cenach niż sklepowe, zarabiają na nim krocie. Wielu konsumentów twierdzi, że dobry bimber jest o wiele lepszy niż alkohole z banderolą. A co o tym produkcie sądzą Internauci? Chociażby to, że jego moc jest w stanie zniszczyć koronawirusa! Zobacz najlepsze memy o bimbrze: Bimbrownie na Podlasiu. Największe wpadki podlaskich bimbrow... Leśna bimbrownia Gródek rozbita ( ofertyMateriały promocyjne partnera
Pierwsze krople nie nadają się jeszcze do picia. Wyrób trzeba ponownie destylować. Są w Polsce takie regiony, w których wie to dosłownie każdy - bimber pędzi się tam od bimbrownictwo od bardzo dawna jest zakazane, to Polacy nigdy specjalnie się tym nie przejmowali. Pędzili i pędzą - tak jak robili to ich ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie. I pewnie będą to robić także w przyszłości. Od dziesięcioleci niespecjalnie zmieniła się nawet stosowana do tego dość toporna chałupnicza na polskich ziemiach kwitło już na przełomie XVIII i XIX wieku, a wielu dorobiło się na tym procederze ogromnych majątków. Byliśmy wtedy tak rozpitą nacją, że bez gorzały wielu nie wyobrażało sobie życia, a tymczasem produkcja tanich „procentów" z ziemniaków nie nadążała za potrzebami. Chłopi domagali się za swoją pracę nie forsy, ale wódki, trzeba więc było jej im dostarczyć. I wtedy szeroka struga mocnego bimbru popłynęła po akcyzę na wódkę wprowadziła w roku 1819 administracja pruska, w roku 1836 podobnie zrobiono w Galicji, na końcu uczyniła to latem 1844 roku administracja Polaków na te decyzje była natychmiastowa: jak grzyby po deszczu zaczęły masowo powstawać bimbrownie. Z tym procederem nie radziły sobie w odrodzonej po 123-letniej niewoli władze młodej Polski. Za pędzenie bimbru groziły wtedy trzy lata. Lawinowo zapadały wyroki, i to bez „zawiasów". A mimo to interes dalej kwitł i - jak opisywała ówczesna prasa - nad puszczami Podlasia czuć było woń drożdży. Tak naprawdę można ją wyczuć do hitlerowskiej okupacji wprowadzono formalny zakaz bimbrownictwa, ale w praktyce Polacy nie przestrzegali reguł nazistów. Pędzenie w tamtym ponurym czasie stało się wręcz elementem buntu i patriotyzmu. Nieprzypadkowo zresztą - według niektórych już w XIX wieku - najpopularniejszy przepis na domową gorzałkę „zaszyfrowano" pod datą bitwy pod Grunwaldem: kilogram cukru, cztery litry wody i 10 dekagramów drożdży, czyli intencje przyświecały zapewne wielu bimbrownikom już po wyzwoleniu, w czasach komunizmu. Pamiętajmy jednak też o pustych półkach sklepowych czy wreszcie słynnych kartkach, między innymi na alkohol. To dlatego zaczęły w skromnych mieszkaniach robotników, urzędników i inteligentów powstawać podręczne laboratoria. Podwarszawskie Legionowo i Jabłonna wyrosły wówczas na bimbrownicze zagłębie w centralnej Polsce. Władze szalały, starały się robić wszystko, by powstrzymać podziemną konkurencję. Z pomocą przychodzili propagandyści, którzy zalewali kraj plakatami o treści: „Bimber przyczyną ślepoty". „Bimbru na święta nie będzie! " - grzmiał lektor kroniki doskonali wiedzieli, jak i z czego naród pędzi bimber, dlatego nawet kiedy nasze cukrownie już były wstanie zaspokoić popyt wewnętrzny, nie zniesiono kartek na i na to obrotni rodacy znaleźli sposób, docierali do hurtowni, nawet do samych producentów słodkiego towaru. Jak ktoś miał znajomości i pieniądze, nawet w kraju reglamentacji nie wiedział, co to braki w z bimbrownikamiRepresje jednak wobec bimbrowników wzmagały się coraz bardziej. W tej batalii chodziło o bardzo duże pieniądze, monopol spirytusowy spośród wszystkich pozostałych dostarczał najwięcej wpływów do budżetu. I dlatego tabuny milicjantów, ORMO-wców i innych czynowników robiły wszystko, by produkowanej pokątnie wódki było na rynku jak tym, że komuna postanowiła definitywnie zwalczyć bimbrownictwo, niech świadczy to, że za wczesnego PRL groziło za pędzenie samogonu nawet 15 lat więzienia, tylko kupno „księżycówki" zagrożone było trzema latami pobytu za kratami. To jeszcze nie wszystko, bo wymyślono i wprowadzono w życie nakaz donoszenia władzom na bimbrowników. Jeśli ktoś na przykład wiedział o sąsiedzie, który pędził samogon w kuchni, a o tym nie zameldował władzy ludowej, musiał się liczyć z roczną odsiadką za ówczesnej prasie pełno było informacji z frontu walki z bimbrownikami. Milicja chwaliła się swoimi sukcesami „na polu walki ze szkodnictwem gospodarczym", tak właśnie nazywano nielegalne pędzenie bimbru. Grupy ORMO-wców, które uganiały się po kraju, nie chciały być gorsze od milicjantów, też przeszukiwały, konfiskowały i obwieszczały o zwalczaniu tego groźnego te surowe restrykcje dopiero przed odwilżą w 1956 roku. Na krótko jednak, bo już dwa lata później ostrą walkę z bimbrownikami podjęto na nowo, a jej wyrazem były trzy tysiące wykrytych bimbrowni, dwa razy więcej niż w roku 1957 czy 1956. Po raz pierwszy wtedy zawitał do „Słownika języka polskiego" bimber, czyli nielegalna przypominają, że konkurencja z państwem na wódczanym polu pojawiła się w XIX w, bo to wtedy władza zaczęła dokręcać nam śrubę, ograniczając swobody alkoholowe. Okres okupacji pozostawił u wielu nawyk produkowania bimbru i z tymi przyzwyczajeniami trudno było od razu zerwać w wyzwolonej Polsce. A władza ludowa nie zamierzała tolerować konkurencji, dlatego przyszły naprawdę ciężkie czasy dla jednak, że mimo silnie zakorzenionego obrazu bimbrownika z czasów PRL rodacy uprawiali swoje „hobby" już znacznie wcześniej. Przez jakiś czas zresztą robili to jak najbardziej legalnie. Na ziemiach pierwszej Rzeczypospolitej jednym z przywilejów była propinacja, którą znieśli dopiero zaborcy.„Znosimy na zawsze nadużycie, tj. zmuszanie poddanych, aby do domów i karczem przyjmowali piwo z miast królewskich, stanowiąc, aby panowie wsi i ich poddani w tej wolności byli zachowani, iż wolno każdemu piwa i inne trunki skądkolwiek bądź brać i we wsiach ich warzyć i warzyć kazać i wolno użytkować bez wszelkiej obawy z naszej strony, lub starostów naszych zakazu, aresztowania lub kary" - głosił statut wolności z 1496 monopol państwaTo była przełomowa chwila, bo od tamtej pory żaden kolejny polski rząd nie zaryzykował zniesienia państwowego monopolu. Polakom to jednak nie przeszkadzało. W ostatniej fazie komuny w Polsce mogło działać nawet 150 tys. mniejszych i większych nielegalnych gorzelni. Większość z nich zniknęła wraz z czasach, kiedy legalna wódka była już dostępna na rynku w nieograniczonych ilościach, kiedy ludzi stać było na kupno coraz większej ilości półlitrówek, wielu zarzucało proceder pędzenia. Ale bimbrownictwo nadal kwitło, kwitnie i pewnie będzie się miało niezgorzej w przyszłości, bo - jak była mowa - są takie miejsca, gdzie bez bimbru życie jest wielu wsiach traktuje się ten napitek niemal jak walutę, a w czasie mroźnych zim smakuje on wybornie ze słoniną i pędzenia bimbru nie trzeba było technicznej smykałki. By ruszyć z własną gorzelnią na podstawowym poziomie, wystarczyła najzwyklejsza bańka po mleku - a ta była do zdobycia u każdego chłopa - do tego miedziane rurki i spory gąsior, w którym przygotowywało się zacier. Kiedy wybijała godzina pracy, wlewano zawartość gąsiora do bańki po mleku, stawiano ją na gaz i potem cierpliwie czekano, aż przechodzące przez miedziane rurki opary się skroplą i powolutku skapną do był, jak go nazywano, dopiero pierwszy „pokos", nie szło tego świństwa pić, bo po kieliszku głowa chodziła jak karuzela. Trzeba było to wszystko raz jeszcze poddać podobnemu procesowi, ponownie przedestylować, by uzyskać w miarę krystaliczną ciecz. Potem można było bimberek doprawić wedle wyobraźni, suszonymi śliwkami, skórkami pomarańczowymi czy innymi jednak zapyta: skąd się wzięła nazwa „bimber"? Co do tego nie ma pewności nawet wśród badaczy naszych obyczajów. W licznych publikacjach naukowych, słownikach czy encyklopediach to słowo pojawiło się stosunkowo późno. Bo słownik języka polskiego dopiero w 1958 r. zdefiniował bimber jako wódkę pędzoną nielegalnie prymitywnym, domowym sposobem. Natomiast w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN znajdujemy takie objaśnienie bimbru: wytwór spirytusowy pochodzący z potajemnej produkcji, gatunkowo odpowiadający spirytusowi nierektyfikowanemu (tzw. surówka).200 litrów na dobęMowa potoczna jest bardzo bogata, jeśli chodzi o określenie bimbru. Co region, to inna nazwa. Spotykamy więc między innymi takie nazwy, jak: antonówka, deptanka, deszczówka, krzakówka, łzy sołtysa, księżycówka, czar PGR-u czy nawet duch genezę tego słowa wyjaśnił dogłębnie Andrzej Bańkowski w „Etymologicznym słowniku języka polskiego". Jego zdaniem pochodzi ono ni mniej, ni więcej tylko ze slangu warszawskich złodziei. Najpierw nazywali oni w ten sposób skradzione zegarki, potem inne fanty, dopiero na końcu natomiast zakazany regionem z największymi tradycjami pędzenia bimbru było i wciąż pozostaje Podlasie. Tam nielegalnie pędzi się od co najmniej 120 lat - te same z grubsza techniki pozyskiwania alkoholu udoskonalają kolejne już pokolenia. Nielegalne leśne fabryczki kwitły tam od zawsze - jak mówią miejscowi - a dysponują one liniami produkcyjnymi na których dwie osoby są w stanie wyprodukować nawet 200 litrów bimbru w ciągu się to w dużych kadziach z wykorzystaniem specjalnej aparatury. Takie bimbrownie sprytnie ukrywano w lasach, a każdą fabryczkę wyposażano w kadzie, piece, chłodnice, pompy i wiele pomniejszych elementów, które laikowi niewiele powiedzą, ale dla producenta leśnej wódeczki były niezbędnym wyposażeniem jego warsztatu pracy. Ustalano nawet lokalne normy na moc bimbru, na przykład ten podlaski, produkowany w puszczy z żyta, powinien mieć dokładnie 70 proc., by być godnym swego miana. Praktyka pokazywała, że był jednak nieco słabszy, zwykle nie przekraczał 60 liderowanie Podlasia na bimbrowej mapie wynikało z kilku powodów. Jednym z nich był historyczny - otóż w 1894 roku w imperium carów wprowadzono prohibicję. W związku z tym podaż alkoholu była niewystarczająca. Dochodził też czynnik geograficzny, lasów na Podlasiu nie brakuje, puszcze Augustowska, Knyszyńska i Białowieska stwarzają idealne wręcz warunki do produkcji jest tam również to, że niema w tej części kraju problemów z dostępem do naturalnych źródeł wody. A czysta woda to absolutna podstawa przy wysokojakościowej destylacji. Od niej w dużej mierze zależą zresztą także szczególne walory smakowe podlaskiego bimbru. Tutejsza źródlana woda ma wyjątkowo świeży bimbrownicy z tego regionu przypominają, że podlaski bimber powinno się pędzić z żyta. Tak było kiedyś, dziś bowiem w użyciu jest powszechnie pszenżyto. Z takiego samogonu robiono potem miodówkę czy pieprzówkę, wszystko zależało od tego, co dodano do alkoholu, ważną rolę odgrywała tu wyobraźnia bez fuzliW Puszczy Knyszyńskiej powstawała też tzw. bukwicówka. Nazwa pochodzi od bukwicy zwyczajnej, rosnącej tam rośliny, która przypomina wyglądem szczaw. Dodając ją do bimbru, sprawiamy, że trunek zyskuje piękny kolor, smak i zapach. Ma też ponoć właściwości oczyszczające organizm - taki bimber to samo zdrowie!Pędzenie samogonu w porządnej leśnej bimbrowni to nie jest proste zajęcie hobbysty - zwłaszcza jeśli chodziło o produkcję ze zboża. Przypominała ono raczej robotę w całkiem sporej fabryczce. Najpierw nastawiano brahę, czyli zacier. Była to mieszanina wody, mąki i drożdży, która w formie półpłynnego ciasta z grudkami gotowa była do destylacji mniej więcej po tygodniu. Zacier musiał najpierw do tego dojrzeć. Gdy był już gotowy, wlewano go do szczelnego zbiornika i podgrzewano. Zacier zbożowy, w odróżnieniu od cukrowego, podgrzewano parą. Wtedy jednak producent potrzebował jeszcze jednego zbiornika z czystą wodą. Stawiano go pod kotłem z zacierem. Podgrzewając wodę w zbiorniku, podnoszono powoli temperaturę zacieru. Gdyby natomiast podgrzewano bezpośrednio brahę, przypaliłoby się zacierowe ciasto i cała robota poszłaby na marne. Zacierowe opary odprowadzano rurką do chłodnicy, tam skraplały się. Podczas destylacji pozbywano się z zacieru różnych zanieczyszczeń zwanych interes kwitnie do dziś, każdego roku podlascy policjanci likwidują po kilka ukrytych w lasach dużych wytwórni. Tak naprawdę nic nie wskazuje na to, by ten proceder zniknął w naszym się, że produkcja domowej gorzałki weszła nam w krew, bo na bimber można się natknąć w wielu wiejskich szopach czy nawet na melinach w wielkomiejskich akademikach. Wartość bimbrowniczego rynku liczy się w milionach złotych. Stąd pomysł, by wyciągnąć samogon z szarej strefy. Można by taki alkohol umieścić na Liście Produktów Tradycyjnych prowadzonej przez resort rolnictwa. Obecnie na krajowej Liście Produktów Tradycyjnych znajduje się nazwa podlaska samogonka zbożowa, zarejestrowana w 2009 r. Można być jednak pewnym, że zdecydowana większość bimbrowników za nic w świecie nie nie wyjdzie z podziemia. Jak tradycja, to tradycja, pędzenie bimbru to przecież nasze narodowe co z tego, że w Europie tylko Czarnogórcy piją więcej od nas samogonu, skoro to my mamy jedyne na świecie państwowe Muzeum Bimbrownictwa. Choć jednak państwo nie utrzymuje już w pełni alkoholowego monopolu, bimbrownikom do dziś nie jest w Polsce zbyt łatwo. Z pewnością to jednak oni tworzą najrozleglejszą obecnie w kraju konspirację. Bimbrownik bimbrownika nie wyda - głosi odwieczna, niepisana zasada w tym środowisku. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
czy bimber z cukru jest zdrowy